Dodano do planner
Usunięto z planner

Miasteczka z klimatem
2014-09-16

Czy są jeszcze takie miejsca, gdzie można w ciszy przysiąść w samym centrum miasta? Czy da się odnaleźć uliczki, w których czas jakby się zatrzymał, przy których mieszkańcy wiodą spokojne, pozbawione nerwowego pośpiechu życie?

Tak – takie wrażenie można odnieść w niejednym miasteczku Sądecczyzny i gorlickiego. To tu poczujemy wciąż klimat znany ze starych obrazków galicyjskich miasteczek: na brukowanym rynku Starego Sącza, w cichym zakątku między gotycką farą a murami miejskimi w Bieczu, przed drewnianym gankiem ukrytej w bocznej uliczce synagogi w Bobowej czy wzdłuż kameralnych domków starej Muszyny lub Piwnicznej. Każde z tych niewielkich miast ma coś specjalnego do zaoferowania turystom, lecz ulotny i trudny do uchwycenia małomiasteczkowy klimat jest wszędzie ten sam. To urok wąskich uliczek z rzędami małych domków, czasem drewnianych, czasem z niewielkimi arkadami... To klimat małych warsztacików i kameralnych sklepików, do których po sąsiedzku zaglądają mieszkańcy po zakupy i na ploteczki. To także spokój panujący na rynku każdego z nich, gdzie pieczę nad mieszkańcami sprawuje ukryty pod daszkiem św. Florian lub św. Jan Nepomucen – albo i jeden, i drugi. Warto w takim miejscu przysiąść na chwilę w kawiarence lub miejscowej cukierni czy lodziarni. Warto stracić trochę czasu, wałęsając się po cichych zaułkach, nie patrząc na zegarek i nie myśląc, czy na pewno zdążymy wszystko zwiedzić, zobaczyć, wszystkiego spróbować...

Takie miejsce z klimatem znajdziemy także w Nowym Sączu, koło Sądeckiego Parku Etnograficznego. Tuż koło tego wielkiego i ciekawego skansenu powstała jego specjalna część nazwana Miasteczkiem Galicyjskim. Odtworzono w niej rynek z niewielkim ratuszem i rzędem murowanych lub drewnianych domków z podcieniami, ustawiono – jak przystało na galicyjskie miasteczko – posąg św. Floriana i wzniesiono dużą karczmę, ulokowaną pod wysokim gontowym dachem. Gdy więc spacerujemy tam po brukowanych uliczkach czy pokrytym kocimi łbami rynku, między pracowniami dawnych rzemieślników a stoiskami z ludowymi pamiątkami, czujemy się zupełnie tak, jakby czas się zatrzymał lub wręcz przeniósł nas w nie tak znów odległą przeszłość galicyjskiej prowincji.